Wrzesień, październik i listopad w gabinecie kosmetycznym to przede wszystkim czas na pielęgnację naszej twarzy. Wielkie bum na pedicure, który w okresach letnich jest jednym z najpopularniejszych zabiegów, przemija i ustępuje miejsca zabiegom mającym na celu "naprawę" naszej twarzy i ciała po upalnym lecie.
Bardzo dużo kobiet korzysta wtedy z zabiegów oczyszczających, rozjaśniających naszą skórę i poprawiających jej kondycję. Dużą popularnością cieszą się peelingi chemiczne. Mają one za zadanie przede wszystkim usunąć zrogowaciały naskórek, a w mniejszych stężeniach również nawilżyć cerę. Najbardziej znanymi środkami, które stosuje się w gabinetach oraz w preparatach kosmetycznych dostępnych m.in w aptekach są alfa-hydroksykwasy i beta-hydroksykwasy. Do tych pierwszych zalicza się kwas glikolowy, mlekowy, jabłkowy, cytrynowy, winowy i migdałowy. Natomiast reprezentantem drugiej grupy jest kwas salicylowy.
Idąc do gabinetu nie musimy się martwić, którego kwasu użyć, ponieważ kosmetyczka oceniając nasza skórę sama dobierze odpowiedni preparat, którego użyje do pielęgnacji buźki:) Schody zaczynają się wtedy, kiedy wybieramy się do apteki, czy drogerii i chcemy wybrać właściwy produkt do pielęgnacji domowej. Zanim opowiem Wam o produkcie, który świetnie sprawdził się w przypadku mojej tłustej skóry kilka słów o samych kwasach. Co, z czym, jak i po co? :)
A więc... Hydroksykwasy to organiczne związki chemiczne, które są fizjologicznymi, naturalnymi i nietoksycznymi substancjami. Można je pozyskiwać z organizmów żywych, produktów spożywczych, bądź drogą syntezy chemicznej. Alfa-hydroksykwasy (AHA) charakteryzują się szerokim zastosowaniem w kosmetyce, jednak należy zaznaczyć, że efekt działania danego kwasu zależy od jego stężenia, pH preparatu, rodzaju podłoża, czasu ekspozycji oraz stanu skóry przed zastosowaniem danego kwasu. Produkty, które zawierają niskie stężenia odpowiadają za zapoczątkowanie procesu złuszczania naskórka oraz za odpowiednie nawilżenie, natomiast te o wyższym stężeniu odpowiadają za endermolizę (czyli po prostu zaawansowane złuszczanie). Wspomnę również, że przy dłuższym stosowaniu alfa-hydroksykwasów wpływają one na aktywność fibroblastów, zwiększając w ten sposób produkcję kolagenu i elastyny, więc poniekąd odmładzają:) Ponadto preparaty z kwasami wygładzają skórę, wyrównują grubość warstwy rogowej, wyrównują koloryt cery i normalizują pracę gruczołów łojowych, co jest ważne u osób borykających się z problemem tłustej i trądzikowej skóry.
Głównym przedstawicielem AHA jest kwas glikolowy i to on najczęściej gości w gabinetach. Ma on najmniejszą cząsteczkę, dlatego bardzo łatwo penetruję skórę. Ponadto jest bezpieczny, a ryzyko pojawienia się powikłań jest niewielkie. Dochodzi jedynie do pojawienia się rumienia i delikatnego złuszczania, które ustępuje po około 2-3 dniach. Zabieg w salonie urody przebiega dość sprawnie, jednak należy pamiętać, że nie jest on jednorazowy. Proces należy powtarzać około 6-8 razy co 10-14 dni. Podkreślam, że w gabinetach stosuje się większe stężenia kwasu glikolowego, w preparatach do użytku domowego sięga ono maksymalnie 15%. Kolejny przedstawiciel to kwas migdałowy. Różni się od swojego poprzednika łagodniejszym działaniem. Dzieje się tak, ponieważ posiada on większą cząsteczkę i tym samym ma ograniczone wnikanie wgłąb skóry. Pozytywnym aspektem jest to, że nie powoduje podrażnień i z pewnością może być używany u osób z wrażliwą cerą. Kwas migdałowy wykazuje działanie bakteriostatyczne, bakteriobójcze, likwiduje przebarwienia i goi stany zapalne.
Przechodząc do BHA, czyli beta-hydroksykwasów warto zaznaczyć, że podobnie jak AHA mają zdolność złuszczania naskórka, jednak charakteryzują się mniejszym działaniem drażniącym. Ponadto wybielają plamy pigmentacyjne, spłycają zmarszczki, działają antybakteryjnie, regulują wydzielanie sebum. Kwas salicylowy to główny przedstawiciel BHA. Posiada on zdolność do usuwania zaskórników i zapobiega tworzeniu się nowych zmian trądzikowych.
Oprócz wyżej wymienionych przeze mnie przykładów jest mnóstwo innych kwasów, które także mają ciekawe właściwości. Jednak ze względu na to, że są one zbliżone do siebie nie będę opisywać wszystkich. Omówiłam tylko te najważniejsze i najbardziej znane:)
Jeśli nie interesują Cię profesjonalne zabiegi w gabinecie kosmetycznym, nie masz czasu, pieniążków, bądź po prostu według Ciebie, Twoja cera nie potrzebuje aż tak intensywnej kuracji kwasowej, możesz sama, w zaciszu swojego domu, pielęgnować skórę produktami zawierającymi hydroksykwasy. Jednak pomimo tego, że produkty te zawierają niskie stężenia kwasów, należy być ostrożnym i bacznie obserwować reakcje naszego organizmu. Oprócz kremów, maseczek, pianek do mycia twarzy na rynku dostępne są sera, które według mnie świetnie się sprawdzają.
Jednym z nich, które podbiło moje serce jest Iwostin Perfectin Purritin - profesjonalny peeling na noc dla cery tłustej i trądzikowej. Stosowałam go wczesną wiosną i teraz ponownie po niego sięgnę, ponieważ uzyskałam efekt jaki chciałam i byłam bardzo zadowolona. Swoje działanie zawdzięcza obecności 5% kwasu migdałowego, 3% laktobionowego oraz 2% alfa i beta-hydroksykwasów, czyli: kwasu mlekowego, glikolowego, cytrynowego, jabłkowego i salicylowego w postaci synergistycznie działającej mieszanki złuszczającej i odblokowującej pory. Preparat ten umieszczony jest w szklanej buteleczce z pipetką. Jednak ze względu na to, że produkt posiada gęstą konsystencję, aplikacja jest troszkę utrudniona (serum ciężko nabiera się pipetką). Po nałożeniu na twarz, oczywiście omijając okolicę oczu i ust, preparat pozostawia żelową powłoczkę, która niektórych może denerwować. Jednak uważam, że to kwestia przyzwyczajenia. Zresztą jeśli chcemy być piękne i młode, czasem trzeba pocierpieć. Coś za coś :) Po aplikacji serum przez moment odczuwałam lekkie pieczenie, jednak nie był to duży dyskomfort i po chwili wszystko wracało do normy. Producent sugeruje, aby preparat nakładać codziennie na noc przez około 3-4 tygodni, a następnie 1-2 razy w tygodniu jako taki zabieg przypominający. Jednak tym, którzy mają skórę wrażliwą, polecałabym stosowanie co drugi dzień, zamiennie z silnie odżywczym i regenerującym kremem. Wiadomo, że nasza skóra zacznie się złuszczać, zostaną odsłonięte świeże warstwy naskórka, więc należy o nie dbać:) Dlatego pamiętaj o stosowaniu kremów nawilżających. Warto wspomnieć, że oprócz efektu złuszczania, który możemy zaobserwować w postaci "suchych skórek" na twarzy (nie należy ich zrywać, ponieważ mogą pozostać przebarwienia), nasza cera będzie świeża, promienna, a składniki aktywne znajdujące się w naszych kremach będą efektywniej działały na głębsze warstwy skóry. Jeśli jeszcze nie próbowałaś tego produktu, serdecznie zachęcam:) Ja mój egzemplarz kupiłam w SuperPharm za cenę około 50 zł.
WAŻNE!
Zabiegi złuszczania chemicznego powinno się przeprowadzać jesienią i ewentualnie wczesną wiosną, ponieważ w tym okresie skóra jest najmniej narażona na działanie promieniowania słonecznego. Mimo tego :
NIE NALEŻY ZAPOMINAĆ O KONIECZNOŚCI STOSOWANIA FILTRÓW UV O WYSOKIM SPF
Dajcie znać czy korzystanie z peelingów chemicznych i co sądzicie o tego typu zabiegach:) Miłego dzionka życzę!
super blog i cenne informacje ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje i zapraszam do odwiedzania;)
OdpowiedzUsuń